wtorek, 18 grudnia 2012

Wielokropek

Jak rozgrzać zlodowaciały organizm? Kołderka, kawka, czekolada. Mało dietetycznie...
Skoro samoakceptacja jest taka ważna, bez niej nie możemy wymagać od innych sympatii, miłości.. To muszę zaakceptować siebie w czerwonym poranniku, chaosem na głowie i laptopem na brzuchu. I moją chęć na czekoladę zaakceptować. Tak, to ważne..

Zaakceptować to, że czytając Pana Tadeusza myślami jestem na koncercie. Albo nad morzem. Albo na parkiecie, albo pluskam się w wodzie, albo robię milion innych rzeczy. I przychodzi kryzysowy moment. Zaraz, zaraz. Kim był Wojski? Jakie mrówki? Z czego bigos?

Tęsknię czasami za moją ambicją. Czasami nie muszę. Czasami mi jej cholernie brak.
Tego zapału, świetlików w oczach, świdrujacącego umysłu. Tych zahamowań, tej samokontroli.

Werteryzm prześladuje mnie od urodzenia. Pochodzę z innej epoki. Cofnęłam się! A raczej nigdy się nie dopasowałam.